- I jak
mu powiedzieć, że ma syna?? Że tamta
noc, nie przeszła tak bez echa??
Nikt
nie wie, kto naprawdę jest ojcem Patryka, bo i mimo nacisków nikomu nie
powiedziałam, matka wychowuje go jak swoje dziecko, bo ja miałam 17 lat, byłam
młoda i głupia, ale dzięki temu skończyłam szkołę, mogłam pomyśleć o
przyszłości, studiach, odwiedzić tatę. Nie poinformowałam Roberta, że został
ojcem bo i po co?? Przed nim rysowała się świetlana kariera w Lechu Poznań,
potem Borussia, a dziś?? Walczą o niego najlepsze kluby świata. Nie chciałam mu
odbierać tej szansy, a poza tym co miałm zrobić??? Iść do jego matki i
powiedzieć
- Jestem w ciązy z Robertem??? –
wyśmiała by
mnie, zresztą nigdy mnie nie lubiła. Albo co gorsza zmusiła by go, żeby się ze
mną ożenił i teraz zamiast czołowym piłkarzem BVB byłby jakimś sfrustrowanym
piłkokopem w jakiejś lidze podwórkowej, wyładowującym się na dziewczynie, która
zniszczyła mu karierę.
Marta, siostra Roberta, chyba się czegoś
domyślała, ale też nic w tym kierunku nie zrobiła, później tez wyjechała na
studia do innego miasta, wiec problem sam się rozwiązał.
- A co u Marty? Zapytała nagle
Chłopak posmutniał
- Nie wiem, nie rozmawiamy ze sobą, jak się
widziałem z nia ostatni raz, powiedziała że jestem skończonym dupkiem i że nie
chce mieć ze mną nic wspólnego, ale pojęcia nie mam o co jej chodziło.
- i nigdy nie próbowałeś się dowiedzieć?
- No jakoś zabrakło czasu.
- A Twoja dziewczyna?? Czytałam w jakiejś
gazecie, że miałeś się żenic??
Usmiechnął się
- taa, miałem, ale rozstaliśmy się , trenowała
to swoje jet kun cośtam i nagle, z dnia na dzień oświadczyła mi, że wyjeżdża do
Tybetu i żebym jechał z nią. No gdzie
jak gdzie, ale w Tybecie to ja akurat na chleb bym nie zarobił. Więc się fochnęła i pojechała sama.
- heh – parsknęła.
-a co u Ciebie?
- ee, nic wielkiego, skończyłam Liceum ledwo ,
potem zaczęłam studia na Polibudzie, chciałam się przenieść do ojca, bo z matką
wytrzymać nie mogę, a wylądowałam tutaj, to tak w wilekim skrócie.
- Asia, ja musze bardzo dokładnie wiedzieć jak
się tu znalazłaś? – właczył nagrywanie w telefonie.
Dziewczyna spojrzała przerażona, ale wiedziała
że to jedyna szansa , żeby wrócić do domu.
- ok, wsiadłam do Pociągu w Warszawie,
dojechałam do Berlina, po drodze poznałam Klausa, był taki miły, szarmancki,
uprzejmy, już kiedyś
to przerabiałam , oczytany,
pomógł mi z bagażami, i tak mnie zagadał ze pomyliłam perony , okazało się ze
następny pociąg mam za trzy godziny wiec w ramach przeprosin zaprosił mnie na
kawę, potem ocknelam się w jakimś domu pod miastem i się zaczęło – uśmiechnęła się
nieśmiało.
- Dawali ci jakieś prochy??
- Na razie nie, ale wiem, ze dziewczyny ćpaja,
nie dają rady psychicznie.
- a gdzie was trzymają?
- w takim wielkim domu na obrzeżach Dortmundu,
ma bardzo charakterystyczny złoty dach.
Po
chwili rozległo się pukanie oswiadczające, że nasza godzina minęła
Spojrzeliśmy na siebie przerażeni, ale
tym razem nie było możliwości dobrania następnej godziny.
Świetny rozdział, tylko co tak krótko? ;p O łaaaał.. Robert na syna! w szoku jestem ;)
OdpowiedzUsuńOlcia_pb
Dziecko? I tu mnie masz, nie spodziewałam się;D jak widać, wcale wiele nie trzeba, jedna noc też wystarczy. I zastanawiam się czy Robert chciałby wiedzieć. Z jednej strony właśnie ta niewiedza dała mu szansę zrobienia kariery, z drugiej jednak on jest honorowym facetem i jestem pewna, że nie uchylalby się od odpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[droga--do--gwiazd]
[mwiniarski]
Wow świetne opowiadanie, strasznie fajny pomysł! Mam nadzieje że Robertowi uda się jej pomóc... Mogłabyś mnie informować? http://sufrir-y-llorar-significa-vivir.bloog.pl/ byłabym wdzięczna ;* Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń