piątek, 30 listopada 2012

29.


Rano obudziły go głosy dobiegające z kuchni. Zorientował się, że spi w tych ciuchach,które miał ubrane wczoraj, ( znowu jakiś magiczny wpływ Asi, wcześniej najpierw by się rozebrał, wykąpał i dopiero poszedł spać)

Kiedy wszedł, zobaczył Kubę, Asią i małą Julię.

- Oo, wstał nasz śpioch – zaśmiał się Kuba – streszczaj się jest po 9,00 , za godzinę musimy być na treningu.

- yeee, spoko, zrobię tylko sniadanie i zaraz idziemy.

Asia spojrzała z politowaniem

- Chyba zjem śniadanie, tęskni za Tobą od pół godziny ,Kuba , a może zjesz z nami??

- yee, nie dzięki, jadłem, ale kawy bym się chętnie napił .

-To zapraszam, w imieniu Roberta oczywiście – spojrzała na niego rozbawiona.

Robert kiedy wyszedł z szoku, zauważył, że na stole stoją płatki, świeże owoce, pachnie świeżo zaparzoną kawą.



Wsadziła do mikrofali mleko do płatków, do ekspresu nasypała kawy, podśpiewując pod nosem Od rana mam dobry humor,  powodując napad śmiechu u obecnych w kuchni piłkarzy. Kuba z Robertem parsknęli serdecznym smiechem. Błaszczykowski klepnął kolegę w ramie.

- W końcu do tego twojego muzeum, życie wróciło.

- Tataa, a my się będziemy ź mamą, Julcią opiekowaś wieś???

Odezwała się jego minatura. Pogłaskał go po głowie.

- Wiem, skarbie, wiem. A ty masz być grzeczny, jak taty nie będzie. Asia, a może pojedziecie z nami, na trening, a potem zabiorę was w fajne miejsce.

- jeśli to nie kłopot.

- Aśka??!!!

- No co, no?? – uśmiechnęła się tak, że Lewandowskiemu kolana zmiękły.

- Synek, a ty się dobrze czujesz?? – zapytała na widok Patryka pakującego sobie do buzi łyżkę pełna płatków, co kilka miesięcy wcześniej graniczyło by z cudem, tudzież zwiastowałao nadchodzący koniec świata.

- Tak a cio???

- jesz płatki??

- Tata teś je i nie maludzi, oj mama, ciepiaś się.

- No tak, jak tata je, to wszystko jasne – roześmiała się.

- Patryk nie!!!! – w ostatniej chwili powstrzymała go przed wpakowaniem do buxli Juli całej łyzki płatków – Julcia jest jeszcze za malutka, nie pogryzie sama.

- To ja jej poglyzie.

- Ale ona jest za malutka na takie jedzenie,brzuszek ją będzie bolał a zresztą wujek nakarmił ją zanim ty się z łóżka wygrzebałeś.

- Ahaaaaaa – rzucił młody Lewandowski , przyprawiając ojca o napad smiechu.

- A tobie co?? – zapytał Kuba, pozbierawszy z podłogi zabawki Julii.

- Przypomniało mi się jak mama opowiadała, że kiedyś nakarmiłem Martę mydłem.

Wszyscy spojrzeli na niego rozbawieni.

- Kazała mi dac jej cokolwiek, to dałem, to co miałem w ręku?? – wzruszył ramionami.

Asia z rozbawieniem pokręciła głową.

- Mogę was na chwilę samych zostawić??? Czy dzieciaki napoicie płynem do mycia naczyń.

Panowie spojrzeli po sobie.

- Yeee, nie no, możesz, my przecież duzi chłopcy jesteśmy – zaśmiał się Jakub.

- Na pewno??? No dobra, zaraz wracam.

Weszłam do łazienki, wyjęłam z torebki kosmetyczkę. Zaprezentuj się Zduńska, jak masz wyjść na miasto. Twarz pokryłam podkładem, cieniuteńką warstwa pudru, rzęsy przeciągnęłam tuszem. Rozpiełam dwa górne guziki Robertowej koszuli, ok. Jakos wyglądasz. Wstydu nie będzie.

piątek, 23 listopada 2012

28.

- A w ogóle, zastanawiam się, czy nie byłoby wygodniej, jakbys z Patim zamieszkała tutaj, bez sensu takie jeżdzenie w ta i spowrotem.
- dzisiaj rzeczywiście zostaniemy, ale na dłuższą metę, to nie jest dobry pomysł, masz w tym szpitalu wylizane a mały strasznie potrafi nabrudzić, a poza tym my sie ledwie znamy, możemy najwyżej zrobić tak, ze przywiozę do Ciebie częśc swoich i młodego rzeczy, żeby w razie co, mieć sie w co przebrac.
- Dobre i to - mruknął pod nosem.
- mogę ja pozyczyc do jutra?? zapytałam podnosząc rękawy koszuli, wkurzała mnie, bo co chwilę zsuwała sie z jednego boku, i odsłaniała mi ramie i kawałek ramiączka, ale na chwile obecna to była moja jedyna odzież.
- jasne, ale pod warunkiem, że będziesz ja nosic.....
- no, nie zamierzam jej zdejmować
- yy, nie o to mi chodziło, fantastycznie ( obłędnie?) w niej wyglądasz, chciałbym żebys ja nosiła.

Zaczerwieniłam się, nie byłam przyzwyczajona do przyjmowania komplementów, a juz napewno nie od takiego ciacha jak Lewandowski.
- No dobra, dzięki , pójdę zobaczyć co z młodym, bo coś za cicho siedzi - ruszyłam zanim zdązyłam skończyć.
Ta przekleta koszula, przy kazdym ruchu wydzielała ten zapach, wiec wolałam nie ryzykować i zmyłam sie pod byle pretekstem, czujac na sobie wzrok Lewandowskiego.

( Lewandowski, co ona z Tobą zrobiła, zabiłbyś każdą, która ruszyłaby tą koszulę, a teraz nie dość, że gapisz sie na nia jak sroka w przysłowiowy gnat, to jeszcze pozwalasz jej ja nosic?? Co z Tobą?)
Robert leżał na łózku, zastanawiajac sie, co sie własciwie z nim dzieje. Czy był zakochany??? Nieee, w Ance przeciez tez był zakochany, ale nie chciał jej miec ciagle koło siebie, nie miał ochoty wgapiać sie w nia godzinami, słuchac jak sie smieje, jak bawi sie z dziecmi, jak karmi małego piersią, (czasem łapał się na tym, że chętnie zamienił by się z nim miejscami), podobało mu się, jak Asia sie peszy, to było takie słodkie, niewinne.( Ej, wcześniej nie lubiłeś  takich "skromniś", wolałeś zdecydowane, pewne siebie dziewczyny, które wiedzą, czego chcą, co jest z Tobą??) Czuł że musi sie nia opiekowac,czuł się przy niej zupełnie inaczej niz przy Ance, czuł sie facetem. W końcu zasnął.



Asia leżała koło Patryka, głaszcząc go po główce, zastanawiała się jak najmniej boleśnie odstawić go od piersi, był już za duży, na taka formę karmienia, ale to był ich taki mały rytuał. Zastanawiała się, czy ten zapach siedzi już w jej głowie, czy po prostu wszystko nim pachnie.
  Myślała o tym, co dzieje się między nią a Robertem, czy w ogóle coś się dzieje, Lewandowski działał na nia tak jak nie powinien, i to działanie  było z dnia na dzień coraz mocniejsze.
Czuła, że Robert coraz bardziej oplątuje jej serce jakimś niewidzialnym łańcuchem. Jak nie byli razem, ciągle o nim myślała, co robi, jak jest ubrany, chociaż wcześniej nie interesowała się specjalnie piłką nozna, teraz godzinami mogła oglądac treningi Borussi, cieszyła się z rzeczy, które wcześniej były jej zupełnie obojętne.  

Nie wiedzieć czemu do głowy przyszła jej myśł, że musi dowiedzieć się więcej o byłej dziewczynie Roberta, bo zastanowiło ja to co powiedział Hummels, że dzięki Asi Robert stał się w końcu normalnym facetem, z którym można pogadać, i że od kiedy Robert był w Dortmundzie, to była to pierwsza, całkowicie udana impreza jaką Lewandowski zrobił. I chyba pierwsza bez jakiejkolwiek afery.

piątek, 16 listopada 2012

27.

Idąc do ogrodu,cały czas czułam ten obłędny zapach, wymieszany z aromatem moich perfum, co powodowało we mnie dziwne uczucia, zapach, który powstał z połączenia tych dwóch, budził pożądanie, ogarniał jakąś dziką żądzą, podniecał. Coś podobnego czułam wtedy w hotelu, jak Robert dał mi swoją koszulkę do spania. Gdyby nie to, że młody spał ze mną, nie wiem jakby to się skończyło. Kiedy przechodziłam koło Hummelsa, uśmiechnął się do mnie.
- Asia, nie gniewasz się za to piwo??
- Nie, no co ty, wiem, że to nie było celowe. Nie rób ze mnie jakiejś zołzy, co??
- Napijesz się ze mną piwa??
- Mats, może przy innej okazji, mam dziecko pod opieką.
Zauważyłam, że Robert nam się przygląda z dość dziwna miną.Sprawiał wrażenie zazdrosnego.
( moja koszula, na niej ,wygląda o niebo lepiej niz na mnie)
- Wszystko w porządku?? - zapytałam oniemiałego Lewandowskiego - tylko mi nie mów, że to twoja ulubiona koszula - zaśmiałam się.

- Na tobie tak - spojrzał tak, że wbiło mnie w ziemię.
Na Roberta ten zapach podziałał chyba podobnie, albo alkohol zaczął mu w głowie szumieć , bo zbliżył się do mnie, ( zbyt blisko)wdychając go, a mnie przyprawiając o dreszcze.
- Robert, my się będziemy zbierać - Kuba zawsze wiedział gdzie i kiedy się pojawić- musimy małą komuś wkleić, bo jutro mam trochę spraw do pozałatwiania, a Aga idzie do pracy.
- Kuba - zawołałam za nim - a może, jeśli Robert nie będzie miał nic przeciwko, przywieziecie ja tutaj, ja i tak będę z młodym, to mogę się nią zająć.
- Naprawdę, mogłabyś?? - ucieszyła się Aga.
- Jeśli Robert się zgodzi - spojrzeliśmy na Lewego.
- Nie no, jasne, żaden problem. Przywieźcie ja rano.
- Jej, dzięki, jesteś wielka - zaśmiał się Kuba.
Zaczerwieniłam się i spuściłam głowę
- oj tam, drobiazg.

Impreza po mału dobiegła końca, dzieciaki popadały umęczone bieganiem na dworzu, wiec powrzucano je w auta tak jak lezały.
Zaskoczyło mnie, że po grillu, jedyne naczynia jakie zostały do zmycia to szklanki chociaz było prawie dwadzieścia osób. Natomiast wszystkie papierowe naczynia wylądowały w workach , w śmietniku przed domem. Zebrałam te szklanki, żeby je zanieśc do kuchni, a Robert dogaszał grila.
- Asia, kurczę, ale ze mnie idiota - zaczął nagle drapiąc sie po głowie ( Ameryke odkryłes normalnie) - mam piwo wypite, nie będe mógł was odwieźć.
- Spoko, pojadę taksówka, albo zadzwonie do taty.

Nie wiem jak on to robił, ale przemieszczał sie jak Edward Cullen w Sadze, stał w jednym miejscu, nie zdązyłam mrugnąć, a juz stał gdzie indziej, bo znów zmaterializował mi sie przed twarzą.
- A może...(nie nie, Lewy,nie patrz tak na mnie)  zostaniecie na noc??? I tak rano Błaszczykowskie Jule przywiozą, po co masz jeździć w ta i spowrotem??

Podświadomie przygryzałam wargę. Bałam sie, czym to sie może skończyć, ten pocałunek w kuchni, niby nic wielkiego, 20 może 30 sekund, ale gdyby młody nie wparował do kuchni, kto wie, co by sie wydarzyło. Lewandowski, stanowczo za bardzo mieszał mi w głowie.

piątek, 9 listopada 2012

26.


Zabawa trwała w najlepsze, dzieciaki w ogrodzie rozgrywały mecz " Młoda Borussia kontra reszta świata" a my siedzileismy przy grillu. Kuba przezornie poinformował imprezowiczów, że Lewy ostatnio buja w obłokach , wiec maja przynieść jakiś prowiant, bo z Lewym różnie bywa, wiec wkładki na grilla tez nie brakowało.
Chłopacy gadali o wszystkim i niczym( moja znajomość niemieckiego, dzięki Robertowi,pogłębiała się z każdym dniem, nie na tyle jednak, żeby słowo w słowo rozumieć, o czym mowa), a dziewczyny albo gadały o kosmetykach albo o facetach. W pewnej chwili jedna z nich zagadała do mnie, spojrzałam skonsternowana.
- Yee, nie rozumiem - wydukałam łamanym niemieckim.
- Aa, sorki, przepraszam - odezwała sie po polsku, wprawiajać mnie w osłupienie. Okazało sie, że to Ewa, dziewczyna, a własciwie juz narzeczona Łukasza Piszczka. Ta jedna,jedyna, dla której całkowicie przepadł dla świata.
- Mogę o coś zapytać, bo dziewczyny tez są ciekawe, a .... k, kurcze wiem, że to głupie, ale, jak nie będziesz chciała, to nie mów, ale, chciałyśmy - bakała, nie wiedząc jak ma zadac pytanie.
- Zawołaj dziewczyny do kuchni, to pogadamy, ok?? usmiechnęłam sie do niej.
Odwróciłam sie na pięcie i poszłam do kuchni. Wiedziałam, że tej rozmowy sie nie uniknie, a dziewczyny miały prawo znać prawdę, jeśli maja byc spokojne o swoich facetów.
- Asia, nie zrozum nas źle, ale chciałybysmy wiedzieć.....
- Jasne, to zrozumiałe, pytajcie smiało.
- ok, to może ja zacznę, to prawda, co piszą w gazetach, że Ty .... no wiesz?? - odezwała się Błaszyczkowska, która pełniła równiez funkcje tłumacza.
- Tak, to prawda, miałam taki "epizod" w zyciu, nie jestem z niego dumna, ale cobyście zrobiły, stając przed wyborem," albo będziesz grzezczna, albo zastrzelimy ci syna?"??
- O cholera - między dziewczynami nastapiło dziwne poruszenie
- kurczę, nie wiem, pewnie to samo - odezwała się Lorina,dziewczyna Mitchella Langeraka, nowego bramkarza BVB.
- A Patryk?? jak to wyszło, ze macie z Robertem takiego dużego synka, on przez dwa lata był, z ta, jak jej tam" gwiazdką" - powiedziała z przekąsem. ( kurcze, ta jego była, chyba nie cieszyła sie zbytnia sympatia)
- Znam Roberta od dziecka, mieszkalismy w jednym bloku, a młody?? Powstał na osiemnastych urodzinach jego siostry, mielismy wypite, zaczęliśmy sie całować, i jakos tak poszło, potem Robert wyjechał, nawet nie wiedział, że ma dziecko w drodze.
- Nie powiedziałas mu??
- Nie, nie chciałam, i w sumie nie miałam jak.
- A jak sie dowiedział??
- Spotkalismy sie w Niemczech jak...... , przyjechałam na zamowienie i jakos tak się zgadaliśmy, że ja to ja, a on to on.
- a jak sie z tego wyrwałas??
Wskazałam głową na Lewandowskiego, wygłupiającego sie z dzieciakami.
- dzieki niemu.
- A jest cos między wami??
- yy,eee, nie, ledwo się znamy, mamy dzieciaka i postanowilismy najpierw lepiej sie poznać, a potem się zobaczy

Gadałyśmy jeszcze przez dość długi czas, dowiedziałam sie tez troche o byłej Lewego. Laski strasznie po niej jechały, że była zarozumiała, że straszna( na zdjęciu wyglądała na ładna kobietę) , że strasznie gwiazdowała, itp itd.
- laski, a czemu Hummels, tak zamarł, jak mnie tym piwem oblał??
Spojrzały po sobie zdziwione.
- Nie dziw mu się, po byłej Lewgo, nie wiadomo czego sie można było spodziewać, a gdyby Humi ja oblal,to zabiła by go na miejscu.,
- no tak- usmiechnęłam sie pod nosem - a ja przyjechałam nie wiadom skąd i po co, to i nie wiadiomo czego sie spodziewać - spojrzałam na nie i parsknęłysmy smiechem.
- A wy co tak, w tej kuchni koczujecie?? Lewy wsadził głowe przez drzwi
- obgadujemy cię
- Asia, ty mnie nie drażnij - pogroził mi palcem błyskajać ząbkami
- oj tam, juz sie boję. (Matko, Lewy, ale żeś dał po roletach )
- Chodżcie tam do nas
- Dobra, dobra idziemy.

Chwile później moja bluzka znów nadawała sie do przebrania , za sprawą latorosli Kuby, bo młoda pacnęła rączką w talerz ojca, karmiącego ją i zachlapała mi cała bluzke ketchupem .
- Ej, księżniczko, co to ma być, kąpiesz ciocię w keczupie???
Rozesmiała sie tylko i pacnęła drugi raz.
- oj ty mała łobuzico - pogłaskałam ja po głowie, scierając sobie ketchup z bluzki.
(świetnie, dzieki Jula, i w co ja sie teraz przebiorę)
- Asia, sory za nią, nie wiem co jej dzis odwala, zawsze grzecznie jadła - powiedział speszony Kuba.
- Kubus, daj spokój, nic sie nie stało.
- Ale....
- Naprawdę sie nic nie stało

Nie wiem skąd tam się zmaterializował Lewandowski, ale widac dzieciaki dąły mu spokój.
- Fajne masz piegi na nosie - parsknął.
Przetarłam nos reką, ścierajac z niego ketchupowe piegi.
- Kurde, nie mam juz nic na zmianę, a nie będe z plama łazić, jak jakiś kocmołuch.
- Weź jakąs moja koszulkę z szafy.
Spojrzałam zdziwiona
- yee, a możesz, bo ja nie wiem, nie wmiem gdzie szukać.
- W pokoju , w regale po lewej, w drugiej szufladzie od dołu, a zresztą weź co bęziesz uważała.
- yy,ee, no dobra, dzieki. - odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju.
Przechodząc koło chłopaków, zauważyłam, ze Hummels, dziwnie mi sie przygląda, w ogóle miałam wrażenie, że co jakis czas spogląda na mnie, ale chyba mi sie cos przywidziało. Uśmiechnęłam sie tylko do niego i poszłam do pokoju Roberta.
Otworzyłam wielką szafę i az cofnęłam się krok do tyłu. Spodziewałam sie bombardowania koszulek, ciuchów, które zleca mi na głowę, a tu??
Koszule wiszące kolorystycznie, odprasowane pod linijkę, idealnie poskładane koszulki, spodnie poukładane na półkach i ten obłędny zapach, który zniewalał zmysły.
( Matko najświętsza, Lewy w czym ty płuczesz to pranie??)
Zdjęłam z wieszaka błękitna koszulę, chyba najmniejsza jaka była, przyłożyłam do siebie.
- Może być- mruknęłam pod nosem
Przebrałam się, zostawiając  górę rozpięta,a pasek, którym miałam spięte spodenki, zapięłam sobie w talii.
kurcze, tylko te włosy??
Poprawiłam fryzurę , przewiązałam włosy wyżej głowy, odsłaniając kark .
Poszłam do kuchni, wrzuciłam do torby zaplamione bluzki. Zadzwoniłam tylko do taty, żeby nie czekał z kolacją, bo nie zdążymy, nawet się ucieszył, bo tez chciał wyjść.

czwartek, 1 listopada 2012

25.



- oo, - rzuciła zaskoczona – czesc Kuba. Coś się stało??


Błaszczykowski spojrzał zdziwiony. Zauważył, że ma rozszerzone źrenice, rozpalone policzki.


- yyee, nie. A Lewy ci nie mówił, że robi imprezkę??


- Niee, wejdź..cie – dokończyła zauważywszy resztę chłopaków, z dziewczynami.


- Robert, czemu nie powiedziałeś, że zaprosiłeś gości??


- bo nie……, o cholera, to o tym mówiłeś w szatni?? Zaskoczył


Błaszczykowski roześmiał się.


- No o tym, a to jakiś problem??


- Nie, no co ty, wchodźcie.


- ej, - zmierzył nas wzrokiem – ale na pewno nie przeszkadzamy??
( no nie, w ogóle) 


- Nie – mruknął – właźcie.


- Asia, na pewno nie przeszkadzamy – zaśmiała się Pani Błaszczykowska.


- Nie no cos ty, wchodźcie. ( Dzięki, że przyjechaliście)

Pół godziny później, impreza przeniosła się do ogrodu, dziewczyny zjaęły się robieniem jedzenia, a panowie rozpalili grilla. 


Chwilę później stało się coś, co przy poprzedniej dziewczynie Roberta skończyło by się mega awanturą, a tym samym końcem imprezy.  Asia wychodziła akurat do ogrodu kiedy w drzwiach pojawił się Hummels, wylewając na jej bluzkę całą piwną zawartośc, zgniecionego plastikowego kubka. Spojrzał przestraszony.


- prze, przepraszam – bąknął spodziewając się najgorszego.



- Ej, daj na luz, to tylko piwo – uśmiechnęła się – zaraz to zamoczę, i po problemie – powiedziała łamanym niemieckim.


Rozejrzała się po zszokowanych minach obecnych.


- Powiedziałam cos nie tak??


- Nie, tylko wcześniej skończyło by się wielką awanturą i końcem imprezy – Kuba głową pokazał zdjęcie wiszące na ścianie.


- Aaa – skrzywiła się – matko, robic awanturę, bo ktoś niechcąco mnie piwem oblał ?? idiotyzm. Przepraszam na chwilę.


Poszła do kuchni po druga bluzkę. Bedąc gdzieś z Patim, zawsze miała przy sobie zapasową odzież, bo młody brudził niemiłosiernie.  Wszyscy spojrzeli po sobie zdziwieni. 


- Asia, wszystko w porządku?? Robert pojawił się w drzwiach kuchni, przyglądając się jej.


- Yyee, mogę się przebrać?? – zasłoniła się bluzką - A w ogóle co to za podglądanie?? Spadaj.


- yee, cukier chciałem zbrać ( ta, aha , do piwa??).


Parsknęłi oboje.


- Robert – spojrzała z politowaniem – nie osłabiaj mnie – rzuciła zakładając na siebie koszulkę. 

-Wszystko ok??

- Matko, to tylko piwo, przecież nic się nie stało. Zadzwonię tylko do taty,odwołam ta kolacje, bo ciebie z tą bandą małpiszonów to raczej samego zostawić nie można.

- spoko, dzięki.

- Nie ma sprawy – puściła mu oczko, w głowie cały czas mając ten pocałunek.