piątek, 6 lipca 2012

8.

Minęło kilka miesięcy od urodzin Marty, kurwa, jestem w ciąży, a matka mi żyć nie daje, nie wiem co w nią wstąpiło, ale zachowuje się, jakbym kogoś zabiła, unika mnie jak ognia, zastanawiałam się nawet nad usunięciem tej ciąży, póki nie jest za późno, ale jest jeden problem. Nie stać mnie, a do matki Roberta nie pójdę. A może byłby to dobry pomysł?? nigdy mnie nie lubiła, nie byłam "godna" jej synka. A gdyby się dowiedziała, zabiłaby mnie na miejscu i byłby spokój.   A tam, najwyżej urodzę i oddam go do adopcji, bo co mam zrobić??? Chciałam iść na Politechnikę, studiować, dojść do czegoś w życiu, a teraz???? Gdyby matka łaskawie raczyła mi pomóc, było by łatwiej, a ta zamiast zapytać jak ja się czuję, czy ze mną wszystko w porządku, ciągle tylko 
- kto jest ojcem i kto jest ojcem??? 
jakby ważniejszych rzeczy nie było. I jak na złość musiałyśmy dziś spotkać matkę Roberta. Gadały chwilę z mamą, kiedyś się kumplowały, potem przestały, nie wiem czemu, ale od czasu do czasu rozmawiały ze sobą.  Wracałyśmy akurat z zakupów, brzuch mi było widać coraz bardziej, zresztą nie miałam zamiaru go ukrywać bo i po co?? Zmierzyła mnie wzrokiem i uśmiechnęła się,głupkowato i zaczęła te swoje tyrady. Dowiedziałam się tylko tyle, że Robert nie gra juz w Lechu, wyjechał do Niemiec, gra w jakimś klubie w Dortmundzie w pierwszym składzie, cokolwiek to znaczy. I jakby to w ogóle kogoś obchodziło. 

Leżałam na łóżku zapłakana zastanawiając się co dalej.  W domu się nie przelewało, a dziecko to straszne wydatki. Byłam coraz bliższa podjęcia decyzji, żeby oddać małego,  i pewnie zdecydowałabym się gdyby nie to, że ........... poruszył się.  Po raz pierwszy od kilku miesięcy położyłam rękę na swoim brzuchu i jeśli ktoś mówił, że cuda się nie zdarzają, pomylił się , bo to maleństwo jakby czując co je czeka, postanowiło się przypomnieć, i znów się ruszyło.  Zamarłam na chwilę upajając się cudownością tej chwili, miałam wrażenie, że w miejscu w którym przyłożyłam dłoń, maleństwo ma główkę. 

- Nie oddam cię , skarbie, nikomu, nigdy cię nie oddam - 

powiedziałam sama do siebie a maleństwo znowu się poruszyło jakby dając mi do zrozumienia - mamusiu, obiecałaś.
Dla niego znów zaczęłam się uczyć, postanowiłam skończyć szkołę, zdać maturę i pójść na studia. 

Matka weszła do pokoju, zdziwiła się trochę moim widokiem, siedzącej nad książkami.
- Wybrałaś juz rodzinę, dla małego ( pierwszy raz nie powiedziała o nim bachor??)
- Tak - od powiedziałam sucho - zostaje ze mną, nie oddam, go - poderwałam się z krzesła, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale musiałam jej to wykrzyczeć.
- nie oddam go, słyszysz??? Nie oddam, możesz mnie z domu wyrzucić, ale dziecka nie oddam. 
Spojrzała dziwnym wzrokiem, ale nie odpowiedziała, wyszła tylko z pokoju, nie komentując tego ani słowem (???)

Trzy miesiące później na świat przyszedł Patryk .

Robert zamknął zeszyt zostawiając sobie resztę lektury na później, nie wiedzieć czemu lubił to czytać.
Spojrzał na zdjęcie małego, jak Marta weszła w jego posiadanie nie wie nikt. Dotknął je palcami

- Cześć synku.

Teraz nie miał najmniejszych wątpliwości że Pati jest jego synkiem. A on??? 
Ta myśl sprawiła, że postanowił, ze będzie ojcem dla małego, sam miał 17 lat jak stracił ojca, wie jak mu było ciężko, jeśli los tak chciał, niech tak będzie. 

Jest jego ojcem, jego tatą. - uśmiechnął się pod nosem.

8 komentarzy:

  1. Dobrze, że nie oddała tego dziecka do adopcji ;) I kiedy Robert w końcu spotka się z Asią i porozmawiają na temat ich syna? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe co robert zrobi z ta wiadomością- powinien jechać do polski i oznajmić ze wie- więc czekam co się stanie- pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa jak Aśka zareaguję, gdy dowie się, że Robert już o wszystkim wie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odważna decyzja, ale chyba jedyna, jaką Robert mógł podjąć. Od początku było widać, że nie przeraża go myśl o byciu ojcem i że naprawdę chce nim być, mimo że Aśka zadecydowała w tej sprawie za niego. Trochę wyjątkowa postawa, bo pewnie wielu chłopaków tylko by się ucieszyło, że ktoś zdjął z ich głowy ten 'kłopot' i nie muszą się już niczym martwić.
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]
    [mwiniarski]

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem Asia powinna powiedzieć o tym Robertowi od razu. Tak wiem, to zapewne trudne, ale skąd od razu taka myśl, że przez to zaprzepaścił by swoją karierę piłkarską. Mógłby ją zabrać ze sobą.
    Robert podjął odważną, aczkolwiek jedyną chyba z możliwych decyzji. Jednak dobrze, że nie zostawił dziecka samego z matką, tylko przyjął tę odpowiedzialność w pełni. Teraz będzie w Polsce, musi porozmawiać z Asią, jeśli chce sobie wszystko poukładać.
    I to opowiadanie pokazuje, jak jeden epizod może zmienić nasze życie. Jest świetne i wciągające. Oby tak dalej !
    Pozdrawiam, Meright.

    OdpowiedzUsuń
  6. A matki to się obie dobrały, idiotki takie.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Fiola

    OdpowiedzUsuń
  7. Pojawiła się szóstka na http://niczego-nie-zaluje.blogspot.com/ :) Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  8. http://blekitna-wiez.blog.onet.pl/
    Zapraszam na nowy blog :))))
    Oraz do śledzenia "Bez ciebie nie idę"
    http://bez-ciebie-nie-ide.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam Fiola

    OdpowiedzUsuń