Po
treningu pojechaliśmy do taty, przepakowałam rzeczy swoje i młodego w jedną
torbę i wylądowała ona w bagażniku, obok sportowej torby Roberta.
-
dasz mi 15 minut??
-
Jasne, jełsi Twój tata zajmie się tymi dwoma diablestwami.
-
Pewnie, że się zajmę.
Popędziłam
do łazienki, umyłam się,przemalowałam, przebrałam w białą bawełnianą sukienkę, przed
kolana, zmieniłam fryzurę. Włosy zaplotłam w warkocz , a na nogi założyłam
trampki.
Spryskałam
się swoimi ulubionymi perfumami, ciesząc się, że pozbyłam się w końcu tej
przeklętej koszuli. Potem ją wypiorę, odwieszę i nigdy więcej nie założę,
dziwnie na mnie działa.
Nieśmiało
weszłam do pokoju, w którym panowie maltretowali mi Patryka, turlając się z nim
po podłodze a młoda umierała ze smiechu, rozbawiona piskami .
-
Ja jestem gotowa, a wy??
Robert
błyskawicznie zerwał się z podłogi.
-
Ja też – zmierzył mnie wzrokiem.
Dam
głowę, że zauważyłam jakiś dziwny grymas, jakby lekki uśmiech?? (
widzisz co chcesz widzieć).
Pojechaliśmy
najpierw do muzeum Borussi, w którym Patryk czuł się jak ryba w wodzie. Fajnie
to wyglądało z boku.
Lewandowski
z Patrykiem trzymającym go za jedną rękę, z Julią Błaszczykowską w
nosidełku,trzymanym w drugiej.
Usmiechnęłam się pod nosem, żałując że Jula nie jest naszą córką
(ej opanuj się Zduńska, ledwo co jednego dzieciaka odchowałaś, a już ci się drugie marzy??? )
Usmiechnęłam się pod nosem, żałując że Jula nie jest naszą córką
(ej opanuj się Zduńska, ledwo co jednego dzieciaka odchowałaś, a już ci się drugie marzy??? )
-
mama ziobać – Patryk przyciągnął Roberta do mnie, wkładając swoją rączkę w moją
– jakie fajne tlof…, nio te, naglody.
-
Noo, fajne – nudziło mnie to niemiłosiernie, piłka jakos niegdy nie była moim
światem, ale widząc Patryka z wypiekami na twarzy, chodzącego od wystawy do
wystawy, udawałam, że się dobrze bawię.
Własciwie
to mogłam ich zostawić samych, bo Robert oddał mi Julę, a sam z Patrykiem
buszowali po Borruseum jak dzieciaki. Nawet by nie zauważyli jakbym się
zmyła. Spędziliśmy tam chyba ze trzy
godziny i byłam szczęsliwa kiedy wyszliśmy w końcu na powietrze. Parsknęłam
smiechem na widok młodego, targającego ze sobą wieklą pszczołę, bo
przypomniałam sobie jak chłopacy wyglądają w strojach Borussi.
-
Wy powinniście takie czułki na treningach nosić – zasmiałam się wsiadając do
samochodu – musze z Agatą pogadać, żeby waszego trenera podpuściła.
Robert
spojrzał rozbawiony.
-
Aśka, ani się waż, on jest zdolny do tego .
-
wiem - wyszczerzyła się
-
Nie zrobisz mi tego.
-
Zastanowie się – walczyłam sama ze sobą, żeby nie wybuchnąć smiechem, bo młody
wtulił się w „pśćiołe” i zasnął.
-
Błagam – spojrzał błagalnie
-
co ja z tego będę miała???
-
Hmmm, niech pomyślę????
-
Myśl, myśl, byle szybko, bo się zaraz światło zmieni.
-
No myślę, myślę, no.
-
Opornie ci to idzie – zaśmiałąm się.
-
A na co masz ochotę ( lepiej nie pytaj)???
-
Hmmm, sama nie wiem, kolacje do łóżka – palnęłam co mi ślina na język
przyniosła –ej, żartowałam – zreflektowałam się widząc skonsternowaną minę
Roberta. ( no tak, facet ma manię na punkcie czystości, brawo Aska. )
-
Ale zjesz ze mną ??- zapytał i spojrzał tak, że wbiło mnie w fotel.
-
w łóżku???? Zapytałam.
Robert
przewrócił oczami.
-
niech będzie na łóżku, skoro tak nalegasz, nie lubię okruchów w pościeli.
-
ale ja mówiłam o swoim łóżku !!!
-
ja tez mówiłem o twoim łóżku – parsknął wprawiając mnie w osłupienie – no, to
plany na wieczór już mamy, to co teraz????
Niby
przypadkiem odgarnął mi z twarzy jakiś niesforny kosmyk, któremu umyśliło się,
wysunąć się z frotki i opaść na twarz. Drgnęłam kiedy delikatnie musnął mój
policzek opuszkiem palca. Mam nadzieję ze tego nie wyczuł.
-
ty już lepiej nic nie wymyślaj, ok??
-
a szkoda, bo myślałem o jakiejś wycieczce po Dortmundzie, ktoś ci w końcu musi
miasto pokazać, żebyś mi nie zabłądziła. To co????Zostawimy
w domu bagaże i zapraszam.
-
no dobra.
Mam inne wyjście??
bardzo ciekawy rozdział! pomiędzy Aśką a Robertem iskrzy!!! ta kolacja to cudowny pomysł! już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ;) Aśkę i Roberta ciągnie do siebie, tylko Lewy musi być bardzej stanowczy w tym co robi ;) Ta wspólna kolacja w łóżku pewnie będzie ciekawa ;p
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział ;*
Zaczyna iskrzyć... Strasznie podoba mi się fabułą tego opowiadania. Fajnie to sobie wymyśliłaś:D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: diamond-vampire.blogspot.com
Wariatka
Iskrzy na całego! Ciekawe co będzie z tą kolacją ;) Zapraszam na http://borussia-dortmund-liebe.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzułki pszczółek na treningu. Już sobie wyobrażam piłkarzy biegających po boisku z tym czymś na głowie hehe. Nie mogę się doczekać następnego zapraszam do siebie na nowy rozdział www.stadion-oszalal.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
http://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/
Świetna część. Topornie Ci idzie rozwój akcji, już 31. rozdział, a oni NIC. Zupełnie NIC. To wkurzające, mam nadzieję, że już w następnym rozdziale dojdzie do czegoś konkretniejszego.
OdpowiedzUsuńPS. nowy rozdział na http://plamusia-opowiadania.blogspot.com/
Fajny rozdział. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę że masz podobny styl jak ja, nie chcesz od razu swatać głównych bohaterów :) myślę że to fajny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie : http://bvb-story.blogspot.com/
Czytam na bieżąco, ale wczoraj zapomniałam zostawić komentarza.
OdpowiedzUsuńSama bym sobie wzięła taką pszczołę a trener Klopp może im zamontować czułki, przynajmniej będą zabawnie wyglądali.
Co do relacji na linii Asia- Lewy to jest coraz lepiej... Oby nic nie stanęło im już na drodze.
Pozdrawiam
majeks.blog.pl - 21 ; * zapraszam :3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidzę te czułki, naprawdę je widzę!:D
OdpowiedzUsuńAle kto nie przyzna, że nie byłoby im tak do twarzy?:D