piątek, 14 grudnia 2012

31.


Po treningu pojechaliśmy do taty, przepakowałam rzeczy swoje i młodego w jedną torbę i wylądowała ona w bagażniku, obok sportowej torby Roberta.

- dasz mi 15 minut??

- Jasne, jełsi Twój tata zajmie się tymi dwoma diablestwami.

- Pewnie, że się zajmę.

Popędziłam do łazienki, umyłam się,przemalowałam, przebrałam w białą bawełnianą sukienkę, przed kolana, zmieniłam fryzurę. Włosy zaplotłam w warkocz , a na nogi założyłam trampki.

Spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami, ciesząc się, że pozbyłam się w końcu tej przeklętej koszuli. Potem ją wypiorę, odwieszę i nigdy więcej nie założę, dziwnie na mnie działa.

Nieśmiało weszłam do pokoju, w którym panowie maltretowali mi Patryka, turlając się z nim po podłodze a młoda umierała ze smiechu, rozbawiona piskami .

- Ja jestem gotowa, a wy??

Robert błyskawicznie zerwał się z podłogi.

- Ja też – zmierzył mnie wzrokiem.

Dam głowę, że zauważyłam jakiś dziwny grymas, jakby lekki uśmiech?? ( widzisz co chcesz widzieć).

Pojechaliśmy najpierw do muzeum Borussi, w którym Patryk czuł się jak ryba w wodzie. Fajnie to wyglądało z boku.

Lewandowski z Patrykiem trzymającym go za jedną rękę, z Julią Błaszczykowską w nosidełku,trzymanym w drugiej.
 Usmiechnęłam się pod nosem, żałując że Jula nie jest naszą córką
 (ej opanuj się Zduńska, ledwo co jednego dzieciaka odchowałaś, a już ci się drugie marzy??? )

- mama ziobać – Patryk przyciągnął Roberta do mnie, wkładając swoją rączkę w moją – jakie fajne tlof…, nio te, naglody.

- Noo, fajne – nudziło mnie to niemiłosiernie, piłka jakos niegdy nie była moim światem, ale widząc Patryka z wypiekami na twarzy, chodzącego od wystawy do wystawy, udawałam, że się dobrze bawię.

Własciwie to mogłam ich zostawić samych, bo Robert oddał mi Julę, a sam z Patrykiem buszowali po Borruseum jak dzieciaki. Nawet by nie zauważyli jakbym się zmyła.  Spędziliśmy tam chyba ze trzy godziny i byłam szczęsliwa kiedy wyszliśmy w końcu na powietrze. Parsknęłam smiechem na widok młodego, targającego ze sobą wieklą pszczołę, bo przypomniałam sobie jak chłopacy wyglądają w strojach Borussi.

- Wy powinniście takie czułki na treningach nosić – zasmiałam się wsiadając do samochodu – musze z Agatą pogadać, żeby waszego trenera podpuściła.

Robert spojrzał rozbawiony.

- Aśka, ani się waż, on jest zdolny do tego .

- wiem - wyszczerzyła się

- Nie zrobisz mi tego.

- Zastanowie się – walczyłam sama ze sobą, żeby nie wybuchnąć smiechem, bo młody wtulił się w „pśćiołe” i zasnął.

- Błagam – spojrzał błagalnie

- co ja z tego będę miała???

- Hmmm, niech pomyślę????

- Myśl, myśl, byle szybko, bo się zaraz światło zmieni.

- No myślę, myślę, no.

- Opornie ci to idzie – zaśmiałąm się.

- A na co masz ochotę ( lepiej nie pytaj)???

- Hmmm, sama nie wiem, kolacje do łóżka – palnęłam co mi ślina na język przyniosła –ej, żartowałam – zreflektowałam się widząc skonsternowaną minę Roberta. ( no tak, facet ma manię na punkcie czystości, brawo Aska. )

- Ale zjesz ze mną ??- zapytał i spojrzał tak, że wbiło mnie w fotel.

- w łóżku???? Zapytałam.

Robert przewrócił oczami.

- niech będzie na łóżku, skoro tak nalegasz, nie lubię okruchów w pościeli.

- ale ja mówiłam o swoim łóżku !!!

- ja tez mówiłem o twoim łóżku – parsknął wprawiając mnie w osłupienie – no, to plany na wieczór już mamy, to co teraz????

Niby przypadkiem odgarnął mi z twarzy jakiś niesforny kosmyk, któremu umyśliło się, wysunąć się z frotki i opaść na twarz. Drgnęłam kiedy delikatnie musnął mój policzek opuszkiem palca. Mam nadzieję ze tego nie wyczuł.

- ty już lepiej nic nie wymyślaj, ok?? 

- a szkoda, bo myślałem o jakiejś wycieczce po Dortmundzie, ktoś ci w końcu musi miasto pokazać, żebyś mi nie zabłądziła. To co????Zostawimy w domu bagaże i zapraszam.

- no dobra.


Mam inne wyjście??

13 komentarzy:

  1. bardzo ciekawy rozdział! pomiędzy Aśką a Robertem iskrzy!!! ta kolacja to cudowny pomysł! już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział ;) Aśkę i Roberta ciągnie do siebie, tylko Lewy musi być bardzej stanowczy w tym co robi ;) Ta wspólna kolacja w łóżku pewnie będzie ciekawa ;p
    czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna iskrzyć... Strasznie podoba mi się fabułą tego opowiadania. Fajnie to sobie wymyśliłaś:D
    Zapraszam do siebie: diamond-vampire.blogspot.com
    Wariatka

    OdpowiedzUsuń
  4. Iskrzy na całego! Ciekawe co będzie z tą kolacją ;) Zapraszam na http://borussia-dortmund-liebe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czułki pszczółek na treningu. Już sobie wyobrażam piłkarzy biegających po boisku z tym czymś na głowie hehe. Nie mogę się doczekać następnego zapraszam do siebie na nowy rozdział www.stadion-oszalal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy rozdział ;)
    zapraszam do mnie ;)

    http://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna część. Topornie Ci idzie rozwój akcji, już 31. rozdział, a oni NIC. Zupełnie NIC. To wkurzające, mam nadzieję, że już w następnym rozdziale dojdzie do czegoś konkretniejszego.

    PS. nowy rozdział na http://plamusia-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę że masz podobny styl jak ja, nie chcesz od razu swatać głównych bohaterów :) myślę że to fajny pomysł ;)
    zapraszam też do mnie : http://bvb-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam na bieżąco, ale wczoraj zapomniałam zostawić komentarza.
    Sama bym sobie wzięła taką pszczołę a trener Klopp może im zamontować czułki, przynajmniej będą zabawnie wyglądali.
    Co do relacji na linii Asia- Lewy to jest coraz lepiej... Oby nic nie stanęło im już na drodze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. majeks.blog.pl - 21 ; * zapraszam :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę te czułki, naprawdę je widzę!:D
    Ale kto nie przyzna, że nie byłoby im tak do twarzy?:D

    OdpowiedzUsuń