Robert miał kilka tygodni wolnego, wiec
wyjechaliśmy na krótkie wakacje, tylko we trójkę, przed kolejnym zgrupowaniem.
Leżeliśmy na plaży na Francuskiej Riwierze , pływaliśmy w morzu, a wieczorem,
kiedy Patryk spał, spędzaliśmy czas na rozmowach, spacerach po plaży (z domku na
plaży, który Robert wynajął było wyjście bezpośrednio na plażę, wiec mogliśmy
zostawić Patryka w pokoju, będąc równocześnie na plaży) albo siedzieliśmy nocą
na plaży, wtuleni, nadrabiając stracony czas. Robert okazał się fantastycznym
kochankiem, świetnym ojcem, mały nie odstępował go na krok.
Jakiś czas później Lewy przebywał na
zgrupowaniu, ja siedziałam z Patim w domu, przygotowując się do egzaminów na
studia, Patryk odpoczywał po treningu dziecięcej drużyny Borussen, wiec miałam
chwile dla siebie. Powinnam się uczyć, ale myślami wracałam do dwóch słów,
które usłyszałam od Roberta podczas jednego ze spacerów. Siedziałam wpatrzona
przed siebie, nieświadomie bawiąc się wisiorkiem, który dostałam od
Roberta.
Siedzieliśmy nocą na plaży.
Robert przygotował taki mały piknik, nic wielkiego, ale i tak było miło.
Jedlismy kolację, na rozłożonym kocu, piliśmy wino z plastikowych kubków. Nagle
Lewy powiedział.
- Zamknij oczy (ta, aha, a ty
mnie utopisz??)
Po chwili poczułam na skórze jakiś
dziwny przedmiot, złote serduszko, na łańcuszku. Spojrzałam zdziwiona
- Kocham cię – szepnął, patrząc mi
prosto w oczy. Po chwili poczułam znów jego usta na swoich. Nawet nie dał mi
odpowiedzieć.
(Tak Lewy, ja też cie kocham, powiedizałabym ci ,
gdybyś mi ust nie zamknął).
Z zamysłu wyrwał mnie odgłos
dochądzący od strony drzwi wejściowych. (Robert wrócił??)
W drzwiach stała szczupła
dziewczyna, ciemne długie włosy, duże oczy, śnieżnobiałe ząbki, na ramieniu
wielka torba podróżna, przyglądała mi się ze zdumieniem. Ja jej zresztą też,
nie spodizewałam się gości.
- yeee, cześć – zaczęła niepewnie
- cześć
- O!!Przepraszam, powinnam się
przedstawić ( bystra jesteś) Jestm Anka. Anna Stachurska, dziewczyna Roberta – z
dziwnym uśmiechem wyciągnęła dłoń w moim kierunku – ale możesz mi mówić
„Gwiazda” .
(tsaa, spadająca chyba, a w ogóle, to skąd ona ma klucze??)
-Asia, miło mi – podałam jej dłoń,
witając się
Stałyśmy chwile taksując się
wzrokiem
-Asia, Asia – powtórzyła, jakby
próbując coś sobie przypomnieć i ruszyła w stronę salonu , zrzucając wielgaśną
torbę w przedpokoju koło szafki.
- To ty masz syna z Robertem??
-Tak, bo co??? Nie wiem czemu, ale
cos mi podpowiadało, że się nie zaprzyjaźnimy.
-Niee, tak tylko pytałam
-Zaraz,a ty mówiłaś, że kim jesteś??
Dziewczyną Lewego??
-No, a co w tym dziwnego?? Zapytała
drwiąco
-Pozatym, że ponad rok temu,
rzuciłaś go, wyjeżdżając do Tybetu, to nic.
-Tak ci powiedział?? – zaśmiała się
– zresztą nieważne, jest Robert??
-Nie, jest na zgruowaniu, wraca
jutro.
-a nieszkodzi, mam nadzieję, że będę
mogła zaczekać??- spojrzała pytająco.
-Mamaaaa, tata psyjechał??? – do
pokoju wbiegł Patryk z nadzieją, że Robert w końcu wrócił.
-Nie skarbie, to nie tata
Ania zmierzyła małego
-Więc to jest Patryk??Naprawdę jest
podobny do Roberta – spojrzała na mnie.
-Cześć brzdącu – próbowała go
pogłaskać, ale Pati schował się za moimi nogami, włożył plaec do buzi i wydusił
z siebie tylko –Dobly- ale podejść do niej nie chciał. Zastanowiło mnie to, bo
z reguły lgnął do ludzi.
-Napijesz się czegoś??
-Kawy poproszę
-ok, przepraszam cie na moment
- jasne, obsłużę się- znów błysnęła
ząbkami a ja wyszłam do ogrodu zadzwonić do Roberta.
Odebrał po kilku sygnałach
-Cześć słońce, co się dzieje??
-Robert – zaczęłam niepewnie – Ania
wróciła.
-Coo? Jaka Ania??, Asia, co się
dizeje??
-Ania, twoja była
- O kurwa – zaklął do słuchawki –
wpuściłaś ją??
-Nie musiałam, sama weszła
-Jak to sama, jak weszła??
-No normalnie, przez drzwi, klucze
miała
-Jasna cholera – słychać było głuche
uderzenie – zupełnie zapomniałem, że ona mi kluczy nie oddała.
-Dobra,nieważne, pyta czy może
przenocować , co mam jej powiedzieć.?
-Asiulka, ty tam rządzisz – zaśmiał
się – a jak młody??
-Tęskni za tobą, ciąle pyta kiedy
tata wraca – słyszałam jak się uśmiechnął.
-Ja za nim też, dasz mi go do
telefonu??
-Jasne, Patiii, tata chce z Toba
rozmawiać, podłąm mu telefon i poszłam zobacyzc co robi „gwiazda”.
Anka siedziała w salonie na kanapie
-Zrobiłam nam kawę – uśmiechnęła się
-dzięki , a sorki, że pytam, na
długo przyjechałaś??
-Jeszcze nie wiem. Wiem, że powinnam była najpierw zadzwonić,
uprzedzić, ze przyjadę, ale moja durna menadżerka tak mi zarezerwowała hotel,
że nie ma dla mnie pokoju, a potem przypomniało mi się, ze nie oddałam
Robertowi kluczy, wiec jestem, mam nadizeję, ze nie będę przeszkadzać – zrobiła
smutną ,zawstydzoną minkę.
-Dzis możesz zostać, a jutro jak
wróci Robert, to zobaczymy.
- dzięki, jesteś wielka
-bez przesady.
-To opowiadaj, jak się poznaliście z
Robertem- zaszczebiotała jakbyśmy były przyjaciółkami.
-Znałam Roberta od zawsze (chyba nawet
wcześniej niż ty) , mieszkał
dwa pięrta wyżej, wiesz, starszy brat koleżanki z klatki – uśmiechnęłam się
przyglądając się je badawczo – a jak wy się poznaliście??
-Na studiach, myślał, że balet
trenuję, wyobrażasz sobie?? – parsknęła rozbawiona. Usmiechnęłam się tylko, bo
usłyszałam wołanie Patryka.
-Co synku??
-Nić- oddał mi telefon- tata
mówił,zie ma dla mnie plezent i dla ciebie mama tes- zasłonił sobie usta dłonią
.
(brawo Lwey, młody cie sprzedał), wracając do kuchni postawnowiłam udawać, że jeszcze z nim rozmawiam.
- Tak, jasne, nie ma problemu - usiadłam przy stole - my za Toba też. Robert??!! zawołałam niby oburzona jego propozycją, usmiechając sie równocześnie - ty jestes niemożliwy, tak, za to cie własnie kocham. PA!!
-Przepraszam cie . - usmiechnęłam się do Anki.
Siedziała głupio wyszczerzona
- fajnie, że sie kochacie
(taa? a godzine temu przedstawiałaś się jak jego dziewczyna,
w całej sytuacji brakowało tylko dymka nad jej głowa, z napisem, " to nie potrwa długo)
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
jestem zszokowana taka ilością komentarzy pod poprzednim rozdziałem(widac seks zrobił swoje :P) dzięki , jesteście niesamowite.